Naleśniki Suzette

Był rok 1895. Młodziutki kelner Henri Charpentier przygotowywał w Café de Paris w Monte Carlo deser dla księcia Walii, przyszłego króla Edwarda VII. 

Po latach w swojej autobiografii Życie à la Henri pisał: 

Zupełnym przypadkiem, kiedy pracowałem przy podgrzewaczu, zapaliły mi się syropy. Myślałem, że wszystko popsułem. Książę i jego towarzysze czekali. Nie mogłem zacząć od początku. Spróbowałem deseru. Okazało się, że to najpyszniejsza kompozycja słodkich smaków, jakiej kiedykolwiek próbowałem. Uważam tak do dzisiaj. Ten przypadek, ten płomień okazały się tym, czego brakowało do harmonii smaków (…) Naleśniki jadł widelcem, ale użył łyżki, by nabrać pozostały syrop. Zapytał mnie o nazwę tego deseru, który sprawił mu tak dużą przyjemność. Odpowiedziałem, że chciałbym nazwać je Crêpes Princesse. Zrozumiał, że dostosowałem rodzaj do słowa crêpes, ale zaprotestował gorąco, zwracając uwagę, że jest z nim kobieta. Ta wstała i pokłoniła mu się, unosząc suknię. „Czy zmienisz nazwę Crêpes Princesse na Crêpes Suzette” – zapytał jego wysokość. W ten sposób narodził się i został ochrzczony smak, który – naprawdę w to wierzę – zmieniłby kanibala w cywilizowanego dżentelmena. 

Inne źródła, jak Larousse Gastronomique, podają tę historię w wątpliwość. Przede wszystkim: kto pozwoliłby czternastoletniemu pomocnikowi kelnera obsługiwać samego księcia? Sam Charpentier jakby się zreflektował, bo w wywiadzie, który w latach 50. przeprowadziła z nim Elsie Lee, zmienił historię: wyjaśniał, że jego skomplikowana wersja dania zaczęła się od naleśników z sosem owocowym, które przygotowywała mu na specjalne okazje jego przybrana matka. Dodatek likieru był zaś akurat modny w Paryżu czasów jego młodości.

Wedle nieco innej historii danie zawdzięcza swoją nazwę francuskiej aktorce Suzanne Reichenberg (1853–1924), której pseudonim sceniczny brzmiał właśnie Suzette. W 1897 roku wystepowała ona w Comédie Française w roli pokojówki, która na scenie podawała naleśniki, przygotowywane dla teatru przez właściciela restauracji Marivaux, monsieur Josepha. Wymyślił on, że naleśniki podpali, by przyciągnąć uwagę publiczności, ale też po to, by były one ciepłe, kiedy będą je spożywać aktorzy.

Susanne Reichenberg zwana Suzette

Istnieje też swoista mieszanka obu wersji: otóż Reichenberg miałaby być tą właśnie Suzette, która towarzyszyła Edwardowi VII, ale zupełnie gdzie indziej, bo londyńskim Hotelu Savoy, którego kuchnią kierował wielki reformator kuchni francuskiej Auguste Escoffier. Escoffier to twórca wielu innych, mniej lub bardziej słynnych, dedykowanych pięknym paniom dań, takich jak brzoskwinie Melba, gruszki Mary Garden czy truskawki Sary Bernhardt. Ale to już całkiem inna historia…

2 uwagi do wpisu “Naleśniki Suzette

  1. Moim zdaniem Crepes Suzette są nawet lepsze, gdy wykorzysta się częściowo gorzką pomarańczę (Citrus x aurantium). Dobrze to współgra ze słodkimi i karmelowymi nutami.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s