Książka Wiki Filipowicz Przy stole z królem wpisuje się w długo zaniedbywany nurt historiografii, który nazywamy „historią życia codziennego” czy „historią obyczajów”. Zamiast przyglądać się – jak to długo czyniono – jedynie przemianom politycznym i dokonaniom militarnym (tzw. „historia wydarzeniowa”), historia życia codziennego – będąca pokłosiem przemian w historiografii zapoczątkowanych m.in. przez francuską szkołę Annales (reprezentowali ją m.in. Marc Bloch, Lucien Febvre, Jacques Le Goff) – zagląda do domów, do warsztatów, na pola, do sklepów, do łóżek czy wreszcie – na stoły.
Popularnych pozycji z tej dziedziny mamy dziś mnóstwo – od wspaniałej serii Historia życia prywatnego po czytadła Sławomira Kopra o dwudziestoleciu międzywojennym. Filipowicz postanowiła zabrać nas w podróż po kuchniach i jadalniach. Zagląda na stoły stosunkowo najłatwiej dostępne – to znaczy takie, o których opowiada najwięcej źródeł – czyli na stoły europejskich władców. I to władców różnych epok, jako że książka rozpoczyna się od rozdziału o Jadwidze Andegaweńskiej, kończy zaś współcześnie – w pałacu Elżbiety II. Po drodze mamy m.in. abstynenta Jagiełłę, uwielbiającą warzywa królową Bonę, niesamowicie wystawne uczty u Króla Słońce, mieszczańską kuchnię Franciszka Józefa i wiecznie odchudzającą się Sisi (nie do końca rozumiem, czemu cesarskiej parze poświęcone zostały dwa osobne rozdziały, ale to drobiazg formalny).
W książce aż roi się od anegdot i ciekawostek – wiedzieliście, że za antidotum na trucizny uważano na średniowiecznych dworach orzech kokosowy? Że croissant – przynajmniej wedle legendy – nie pochodzi wcale z Francji, ale z Austrii? Że piętrowe, białe torty weselne stały się popularne po weselu królowej Wiktorii i księcia Alberta? – także czyta się ją niemalże jednym tchem. Wielbiciele tajemnic królewskich dworów, obyczajowych wtrętów i, rzecz jasna, historii kulinariów powinni być zachwyceni.
Przy stole z królem nie jest, rzecz jasna, pozycją naukową i jako taka nie może być czytana. Jest raczej popularno-naukowym „czytadłem” (w dobrym tego słowa znaczeniu!), dlatego nie będę stosować w jej ocenie kryteriów metodologicznych, zgłoszę tylko jedno zastrzeżenie – otóż autorka, w mojej ocenie, nawet jak na pozycję popularną, zbyt rzadko przyznaje się, skąd coś wie. Osobiście wolałabym nieco częstsze wtręty o tym, że dana informacja pochodzi z kroniki, czyichś zapisków, inwentarza czy dokumentów handlowych – zwłaszcza w przypadku wcześniejszych epok, gdzie tezy wygłaszane z dużą pewnością („Mimo że Jadwiga pochodziła z kraju, gdzie kwitła kultura wina, nie była jego szczególną amatorką. Wolała piwo (…)”; „(Jagiełło – przyp.NM) polubił wprawdzie polską kuchnię, z apetytem jadł zrazy, zwane „suropiekami”, bardzo smakowały mu też „flaky”, polewki, pieczenie, kiszki i bigosy”) nie zyskują jasnego potwierdzenia w źródłach. Rozumiem, rzecz jasna, że wybór ten podyktowany był pewnie chęcią, by książkę czytało się przyjemnie i lekko (i tak jest w istocie), u mnie budził jednak niekiedy wątpliwości.
Nie zmienia to faktu, że książka Wiki Filipowicz, za sprawą dogłębnego researchu i talentu do selekcji co ciekawszych informacji, jest bardzo interesującą, wartościową pozycją, która w lekki sposób przekazuje całe mnóstwo informacji o historii kultury europejskiej, której kulinaria są nieodłącznym elementem.
Wika Filipowicz, Przy stole z królem. Jak ucztowano na królewskim dworze, Znak Horyzont, Kraków 2020.
Jedna uwaga do wpisu “Przy stole z królem”