Havel od kuchni

Silna jest pokusa, by dowiedzieć się, co jedli możni tego świata – powstają książki o tym, co gościło na stołach królów czy wielkich gwiazd, które wydają nam się bliższe, gdy poznajemy je od intymnej, kuchennej strony. Są i takie postaci historyczne, którym warto poświęcić uwagę szczególną, bo kuchnia pełniła w ich życiu wyjątkowo ważną rolę. Do takich zapalonych kucharzy i smakoszy należał, jak się okazuje, Vaclav Havel.

Praca przyjaciela i współpracownika czeskiego prezydenta Michaela Žantovskiego Havel od kuchni to na poły książka kucharska, na poły sentymentalna opowieść o legendarnym działaczu antykomunistycznym i znakomitym pisarzu, prezentująca czasem całkiem apetyczne, a czasem absurdalne przepisy, odtwarzane na potrzeby publikacji nie tylko przez zatrudnionego kucharza, ale też przyjaciół, rodzinę i kucharkę Havla, błyskotlwiie wplecione w historię Czechosłowacji.

Pozornie to po prostu książka kucharska: mamy tu najzwyklejsze kanapki (na których obok czeskiej pasty serowej lądują hummus i guacamole, które Havel poznał podczas podróży), bulion drobiowy z bułczanymi pulpetami, elegancki gulasz burgundzki czy hradczańską kaczkę w pomarańczach. Kucharka Vaclava Havla, pani Čirina, odtwarza swoje ciasteczka i strudel z jabłkami, którym zachwycała się ponoć Madeleine Albright.

A jednak raz na jakiś czas coś nas zaskakuje: oto wśród zup natrafiamy na „gniew Łukaszenki” (wśród składników cebula, szynka wieprzowa, sól, czerwone wino oraz „wszystko, na co komu przyjdzie ochota”), między gulaszem a kotletami kryje się „Przyjęcie Bohumila Hrabala dla cesarza Abisynii, gości Václava Havla i Pavla Kohouta oraz ich psów” (danie zainspirowane faszerowanym wielbłądem z Obsługiwałem angielskiego króla), a wśród przystawek pojawia się moje ulubione danie – „kostki lodu na cebulce”, kulinarny żart zamieszczony w wydawanym przez Ludową Bibliotekę Samopomocy „Hrobka” czasopiśmie „Novy brak” (uwaga, spoiler: danie składa się z kostek lodu ułożonych na smażonej cebuli). Mamy też uroczą „chińszczyznę spod Karkonoszy”, egzotyczne danie czasów niedoboru, złożone z kurczaka, migdałów, pora, pieczarek, a także wina deserowego i natki pietruszki (doświadczenie podrabiania dań orientalnych łączy nas zresztą z Czechami – w Gawędach o jedzeniu Maria Iwaszkiewicz pisała, że przygotowywanie chińskich dań polega zasadniczo na „krojeniu dowolnych składników w cienkie słupki”).

Havel od kuchni to niekoniecznie książka do gotowania – choć zwolennicy mięs i klasycznej kuchni środkowoeuropejskiej na pewno znajdą tu coś dla siebie, a i ja mogłabym wypróbować waniliowe rogaliki czy ciasto ze śliwkami – ale na pewno fascynująca lektura, która po raz kolejny, choć często w sposób dowcipny i nieoczywisty, dowodzi jak wiele o „postaci i jej czasach” możemy dowiedzieć się, zaglądając na talerze.

I jeszcze pewien dopisek na poły osobisty: jako tłumaczkę zawsze urzeka mnie umieszczanie na okładce nazwiska tłumacza – tu oczywiście mamy do czynienia z nie byle kim, bo ze słynnym dyplomatą, publicystą, a przede wszystkim popularyzatorem kultury czeskiej i słowackiej i tłumaczem literackim Andrzejem S. Jagodzińskim, dzięki któremu wiele dzieł Vaclava Havla zaistniało w języku polskim. Zaangażowanie takiej postaci w ten kulinarny (a więc, jak się czasem jeszcze uważa, „niepoważny”) projekt jest właściwie stemplem jakości. Ten ode mnie to przy tym drobiazg.

Michael Žantovsky, Havel od kuchni, przeł. A.S. Jagodziński, Wydawnictwo Afera, Wrocław 2020.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s