Czarna herbata z olejkiem z bergamotki to jedna z najpopularniejszych herbacianych mieszanek na świecie. Skąd jednak wzięła się jej nazwa? Co to za tajemniczy hrabia oddał jej swoje nazwisko?
Przyjmuje się, że nazwa pochodzi od nazwiska Charlesa Greya, 2. hrabiego Grey, premiera Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii w latach 1830-1834. O herbacie Greya mówiło się od połowy XIX wieku, ale pierwsze pisane źródła to reklamy londyńskiego sklepu Charlton & Co z lat osiemdziesiątych.

Istnieje kilka legend na temat powstania nazwy: według jednej z nich herbata miałaby być dziękczynnym prezentem od pewnego Chińczyka, którego syn został uratowany przez ludzi Greya. Jest to o tyle mało prawdopodobne, że hrabia nigdy w Chinach nie był, nic nie wiadomo też o tym, by używano tam bergamotki – a jednak wersja ta została spopularyzowana między innymi przez znaną herbacianą markę Twinings.
Właśnie do R. Twinings and Company Limited (a, na wyższym jeszcze poziomie, do korporacji Associated British Foods) należy od lat dziewięćdziesiątych XX wieku konkurencyjna wcześniej marka Jacksons of Piccadilly. Pod tą nazwą działała w XIX wieku w Londynie herbaciarnia, a firma utrzymuje, że to właśnie tam powstała pierwsza mieszanka earl grey – przepis mieli ponoć dostać od samego hrabiego w 1830 roku. Rodzina Greya utrzymuje z kolei, że pewien Chińczyk specjalnie skomponował dla niego herbacianą mieszankę, by zrównoważyła kwaśny smak wody płynącej w jego posiadłości Howick Hall w Northumberland. Smak miał być ponoć tak wspaniały, że londyńscy przyjaciele hrabiego pobiegli do herbaciarni Twinings z prośbą, by zaczęła sprzedawać mieszankę.

Co ciekawe, badanie przeprowadzane w Wielkiej Brytanii w 2010 roku wykazało, że herbata earl grey – obok zainteresowania jazdą konną, mówienia, do jakiej chodziło się szkoły i upodobania do prosecco – jest jedną z cech brytyjskich snobów. No ale jakże herbata nazwana na cześć hrabiego miałaby nie być posh?